Wiem, nie pisałam 16723228 lat. Ale miałam masę spraw, pare spraw rodzinnych o których nie chcę tu pisać, trochę wątpliwości czy na pewno, co ja robię z tym i ze wszystkim, co teraz i co dalej. Ogółem łatwo nie było.
Myślałam też o blogu czy to ma sens, czy moje notki do kogoś przemawiają czy nie są przeraźliwie długie nudne, a wyrażają jedynie smęty przeciętnej 19latki, marudzącej coś o jakiejś ameryce. Siedziałam, siedziałam myślałam i właściwie. Co to ma za znaczenie?
Blog założyłam dla siebie, nikt z moich znajomych o tym nie wie, nie wie nawet o planach wyjazdu gdziekolwiek.
Zbierałam się żeby napisać coś tutaj, nie wiedziałam od czego zacząć, myślałam, więc tak, jeśli chodzi o Gawo, odwiedziłam biuro, pogadałam z babeczkami tam, baardzo miłe i pomocne. Dostałam te dziwaczne ankiety psychologiczne, które wypełniam i jutro/ pojutrze wyślę. Przyszedł mi też pomysł wymiany paszportu (na tym starym mam 12 lat, jestem bez makijażu, małym pulpetem i ogólnie wyglądam jak ufol), więc też jestem w trakcie. Mam pracę. Pieniądze na pierwszą wpłatę będę miała w przeciągu tygodnia. Ale ale najważniejsza wiadomość dnia która mnie kopneła, wstrząsneła i zmotywowała do napisania:
TADADADADADAM! JESTEM KIEROWCĄ!!!!!!
Dziś o 10 rano, za drugim podejściem, siedzę w swych szczęśliwych różowych butkach, cała w jakichś niewyjaśnionych emocjach i bez śniadania. Ja tam szybko maznęłam kredką L na lewej dłoni, P na prawej co by w stresie nie pomylić. Odzywa się dziwny głos, wywołuje moje imię i nazwisko (niczym na ścięcie, bo i miny zgromadzonych w holu niezaciekawe), idę i już pierwszy look, patrzę symaptyczny facet to i ja wielki smile na twarzy. Mówi: no to szukamy szczęśliwej 10 (nr mojego auta), ja no to że czy ciekawa to zobaczymy. Od pierwszego spojrzenia czułam, że mnie polubił i faktycznie tak było, nie czepiał się, dał mi bardzo łatwą trasę, nawet nie musiałam parkować. Pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, było kilka ciekawych sytuacji (na drodze oczywiście), 36 minut i jest!!!! I jestem najlepszym dowodem na to że nie trzeba super jeździć żeby zdać, pewność siebie, dobre nastawienie i trochę sprytu czasem wystarczy.
Teraz nabrałam jakiejś nowej siły. Że do tej Ameryki to nawet i po chmurach :)
Believe in yourself and never give up!