sobota, 23 listopada 2013

10 tygodni

Zaczynam liczyć. Za 10 tygodni. Nie, to zdecydowanie niemożliwe. Dokładnie oglądam cały kalendarz. Liczę na palcach. 10, dokładnie 10. Coś co mnie nigdy dotyczyć nie miało, przybliża się nieuchronnie. Obracam czas w głowie. Patrzę wstecz. Na małą dziewczynkę z mnóstwem marzeń i z myślą "Jak będę duża to..." Śmieję się do siebie. "Jak jestem teraz duża to..." To co? No właśnie. Znów marzenia jak lato zamknięte w słoiku. Z etykietką. "Na kiedyś do spełnienia"


 A może. Może by tak od jutra? Od dziś. Zacząć robić coś na co tylko masz ochotę? Coś czego nigdy wcześniej nie próbowałeś? Odkręcić zakrętke i wyjąć marzenia, posegregować, i zacząć spełniać. Bo marzenia wydają się czymś wielkim, majestatycznym. A tak naprawdę są tylko po to żeby je spełniać idąc przez życie z każdym nowym, kolejnym dniem.

Obejrzałam wczoraj krótkie wideo:


30 dni. Coś nowego. Zainspirowało mnie. Proste, małe zmiany, które mogą zmienić nasze życie na lepsze, może pokazać coś nowego, pomóc odkryć. Ja mam dużo rzeczy do spróbowania. Wydłużyć dobę, bardziej planować czas, więcej książek, sportu, spacerów, pisania, nauki. Zrobiłam listę. I zaczęłam już dziś.


Za 10 tygodni skończę 20 lat. Gapię się ze zdziwieniem choć to tylko następna liczba. Czy coś się zmieni? Nie sądzę, znów będę tą samą młodą, beztroską dziewczyną może tylko z większą ilością spełnionych marzeń!