3 miesiące. Kolorowych dni. Pisanych chwilą.
Ostatnie dni były very busy. Czekam na 12 września, kiedy to dzieci zaczynają szkołę. Brak mi czasu na siebie, na czytanie wartościowych książek, na naukę języka, na rozrywkę. To wszystko gdzieś czeka.
A tymczasem 3 miesiące za mną. Krótkie podsumowanie lata z 15 things which I've done:
1. Opaliłam się. Jak nigdy wcześniej, na totalną czekoladę. Choć teraz już zeszło.
2. Skok ze skały do morza? Done! I to nie raz nie dwa.
3. Poznałam nowych ludzi. Stałam się bardziej tolerancyjna szczególnie dla osób homoseksulanych. (ze względu na miasto w którym mieszkam)
4. Pierwszy raz próbowałam snorkeling'u. I love it.
5. Byłam na hiszpańskiej imprezie. (lub bardziej imprezach)
6. Spałam całą noc na plaży.
7. Odwiedziłam hiszpański szpital. (i to w pierwszym tygodniu pobytu)
8. Byłam kilka (naście) razy na plaży nudystów, gdzie opalałam się bez bikini + pływałam nago w morzu.
9. Pływałam w lodowatej rzece.
10. Byłam na jednej z najwyższych w europie wodnej zjeżdżalni w aquaparku.
11. Nauczyłam się hiszpańskiego. (no może podstawy, ale zawsze coś)
12. Pierwszy raz grałam w golfa. (mini ale też się liczy)
13. Zwiedziłam kilka hiszpańskich miast (Vilanova, Castelldefels, Malaga, Barcelona)
14. Brałam udział w pomidorowej bitwie na tomato festival w Valenci
15. Zakochałam się.
Niedługo dodam relację z wizyty w Barcelonie, a później z pomidorowej bitwy :) Tymczasem prawie północ, a ja senna, wracam do oglądania Harrego Pottera z moimi monkeys!
huh kim jest ten szczesliwiec? :)
OdpowiedzUsuńOby każda au pair mogła tak podsumować swoje pierwsze 3 miesiące tak jak Ty! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
zakochalas sie? ojej :)
OdpowiedzUsuńopowiedz o tym szczesciarzu
nie lubię za bardzo pisać o swoim życiu prywatnym :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńaaaaaaaa jak Ci dobrze :DD
OdpowiedzUsuńdo kiedy zostajesz w Hiszpanii?
Do grudnia albo na rok :)
UsuńCieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność, oby udało mi się zrobić to jeszcze nie raz :) I dobrze, że skopiowałaś komentarz, bo pewnie bym go nie znalazła:P Chciałabym przerobić swój blog w taki typowo podróżniczy, jednak tych podróży jest u mnie zbyt mało, bo mógł to być jedyny temat, a szkoda.
OdpowiedzUsuńChyba czas zacząć odkładać pieniądze na Dubaj! :) Dzisiaj nawet mi się śnił lot samolotem, wracałam stamtąd do Polski (pomijam wątek, że rozbiliśmy się w jakimś lesie:D) i wypatrywałam wszystkich tych niesamowitych budowli, bo nawet nie zobaczyłam ich będąc tam ;o
jeju ale Ci się trafiło, a Hiszpania tak pięknie brzmi!
OdpowiedzUsuńMnie też - w odegłej przyszłości - marzy się ale Gibraltar :D
Mieszkać w kraju, gdzie mandarynki rosną na drzewach - to jest życie! :D
O, patrz, a ja właśnie wróciłam z Castelldefels. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że Ty dalej w Hiszpanii, ja już tęsknię.
Poza tym nominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
http://klaudia-w-hiszpanii.blogspot.com/2013/09/liebster-blog-award.html