czwartek, 7 lutego 2013

Tłusty Czwart

Chciałabym aby mój blog był o wszystkim, nie tylko au pair, więc z okazji jakże zacnego, dzisiejszego święta chciałabym poruszyć pewien dość istotny w moim życiu temat, a mianowicie: jedzenie i diety! :) Moja historia nie ma w sobie nic zdumiewającego, nie było żadnej zamiany kopciuszka w księżniczkę, nie zrzuciłam 100kg, jednakże nie raz musiałam wykazać się silną wolą i determinacją w swoim odżywianiu.
 Historia zaczyna się gdy byłam jeszcze malcem, bardzo bardzo grubiutkim malcem(Jak będę mieć dostęp to postaram się ten wpis pouzupełniać o zdjęcia z poszczególnych okresów, myślę że wtedy stanie się bardziej ciekawszy) Malec zeszczuplał, i stał się bardzo żywą chudziutką sześciolatką, no i później znów od początku, głównie przez złe nawyki żywieniowe moich rodziców (ciężkie obiady o 20-22, wszystko smażone, zero warzyw i owoców, brak śniadań, codziennie gazowane napoje) a także mój niepohamowany apetyt, to wszystko znów sprawiło, że stałam się gruba. Problem myślę że głównie leżał po stronie moich rodziców (w zasadzie wszyscy w mojej bliskiej rodzinie mają nadwagę), małe dziecko nie ma wiedzy co jest zdrowe, co powinno jeść, co mu szkodzi, pamiętam gdy mając 8-10 lat codziennie zajadałam się batonikami, chipsami ani mi przez myśl nie przeszło że to coś złego. W wieku dorastania 12-13 lat zaczeło mi to przeszkadzać, bardzo przeszkadzać. No i się zaczęło. Diety, nie diety, głodówki, czytałam strony pro-ana, ale na szczęście nigdy w to nie wpadłam. Nigdy jednak nie udało mi się nic zrzucić. Aż do czasu. W wieku 16 lat nabrałam naprawdę silnej woli, wzbogaciłam się o wiedzę, zaczęłam zdrowiej jeść (zielone herbaty, gotowane warzywa, dużo wody i owoców), podjęłam się dość restrykcyjnej diety ONZ (odchudzanie na zawołanie, wiem wiem trochę idiotyczna nazwa) ale była to dieta dość skuteczna obiecywała 3kg w 9 dni i faktycznie tak było, bez efektu jojo.
Trochę wtedy zeszczuplałam, oscylowałam wagowo między 57-60kg (mam 160cm wzrostu), nie byłam gruba, nie byłam chuda, byłam przeciętna, przez swoje życie przeszłam kilka śmiesznych diet (np 3 dni na norweskiej: same grejpfruty i gotowane jajka), aż do niedawnego czasu, podjęłam wyzwanie z Ewą Chodakowską i ostro ćwiczyłam przez 2 miesiące, teraz od miesiąca zaprzestałam niestety ćwiczeń przez brak czasu i monotonie, jednak wciąż planuję zakupić karnet na siłownie (najbardziej odpowiadają mi zajęcia grupowe- joga, zumba), tak jak zaprzestałam ćwiczeń tak ograniczyłam też jedzenie, jem mniej, staram się zdrowiej moja waga teraz wynosi 54-55kg, moim marzeniem jest zejść poniżej 50kg \. Troszkę się rozpisałam, ale mam nadzieję że kogoś może to zainteresuje, ja osobiście mam małego hopla na punkcie diet i zdrowego trybu życia, (stąd też pomysły o pójściu na dietetykę), jednak najważniejszy moim zdaniem jest umiar i umiejętność cieszenia się życiem, cieszenia się pysznym jedzeniem ale też w odpowiedniej jego ilości. Oczywiście czasami mam swoje dni (czasem tygodnie) gdzie zdarza mi się zjeść coś na noc, coś bardzo niezdrowego albo kalorycznego, czy to katastrofa? Nie, trudno, życie jest za krótkie na ciągłe liczenie kalorii, pamiętajcie najważniejsza rozwaga i pozytywne podejście! :)

 A to moja waga po dzisiejszych pączkach, których zjadłam uwaga: 4! (a dnia jeszcze nie koniec) :)

12 komentarzy:

  1. to jest tak, że room mam otwarty od września jakoś, ale pierwszy match na mój planowany termin pojawił się dopiero w połowie grudniu, także wtedy grudzień-styczeń miałam 4 matche i ten ostatni okazał się udany, rodzinka pojawiła się jakoś 16 stycznia chyba a zatwierdzona przez agencje była 24 stycznia.
    Czyli podsumowując można powiedzieć, że znalazłam rodzinkę w miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam nową au pairkę. Ja właśnie jestem na etapie składania aplikacji do gawo (jutro wysyłam je pocztą) i został mi ten nieszczęsny filmik. Widzę, że też wybierasz się z gawo :) Ja planuję wylot jakoś sierpień/ wrzesień/ listopad. A u Ciebie jak z datami?
    Bardzo podobają mi się zdjęcia na blogu.
    Co do tej notki- normalnie poczułam się przez chwilę jakbyś pisała o mnie. Moja waga to moje największe utrapienie. W sumie to mam 159 więc jesteśmy tego samego wzrostu. Przez wiekszość życia borykałam się z 60 kg (oczywiście do tego wzrostu ;d). Jakoś rok temu miałam straszną pro ana i ogólnie nic nie chciałam jeść i strasznie dużo biegałam/ jeździłam na rowerze. I jakoś na początku czerwca z 60 kg zjechałam do 48. Jednak w czerwcu na 3 tygodniowej wyprawie do Hiszpanii przybyło mi tak do 51/52kg. W sumie to z taką wagą czułam się super chociaz dalej marzyłam o 45kg. Ale wakacje to non stop lody/ słodycze i przyjemności. Cały czas ze znajomymi wychodziłam gdzieś i zero kontroli. Po wakacjach miałam 54 a teraz 56. I już tak patrzę z politowaniem na mój rower w garażu i obiecuję sobie że jak tylko naprawię dętkę to lecę na tripa. Chociaż tak do tych 52kg. Aby jakoś wygklądać w Ameryce ;d
    A ten trening o którym mówisz to na czym polegał? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej :) Zobaczylam Twój komentarz na innym blogu i aż musiałam zajrzeć :) Mam tyle samo wzrostu co ty i ważę niewiele mniej (53) ale rok temu wazylam 56 :) I też mam obsesję nad zdrowym odżywianiem i teeeż będę dietetykiem w przyszłości. Także high 5 ! Dodam jeszcze, że możesz liczyć na moją pomoc przy aplikacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślałam, że to mój komentarz był długi :D Dobra odpowiadam po kolei aby o niczym nie zapomnieć :D
    Tak, tak. Jestem tegoroczną maturzystką. W sumie to w zeszłe wakacje obiło mi się o uszy hasło 'au pair' i myślałam o wyjeździe. Ale wiadomo moja rodzina o tym nie miała pojęcia ale co chwila mówiła, że się zawiodę, że rok w plecy i wiadomo same negatywy. Wtedy odpuściłam bo i tak nic bym nie mogła załatwić. Tak więc zapomniałam o tym całym au pairowaniu. Moja przyjaciółka która od tego roku mieszka w UK (swoją drogą też leci do usa z gawo i jest na tym etapie co my tylko nie ma bloga i wątpie aby go założyła) wspomniała coś o tym że marzy jej się usa. Ja też jakoś tak wolałabym mieć jeszcze jeden rok przerwy- poza tym taki rok nie jest stracony bo nigdzie się tak nie nauczę języka jak tam, nigdzie nie zobaczę tak wiele. W dodatku przez cały ten rok będę niezależna finansowo od rodziny bo uważam że te 800$ to dużo jak na fakt, że mamy tam wszystko zapewnione. W dodatku ciągle gdzieś tak mi chodzi po głowie myśl, że może jakimś cudem uda mi sę zostać tam na studia. Znam takie dziewczyny które tak się dogadały z hostami że zostały dłużej i zaczęły studiowac, albo starały się o stypendia. Cały czas o tym myślę i będę się starać (pomimo że orłem w nauce nie jestem ;d). Ale tak ogólnie nawet jak wrócę do kraju i będę starała się o jakąkolwiek pracę to w CV wpisane takie au pair (które jest uważane jako wymiana kulturowa) może zdziałać dużo. W dodatku kursy pokończone na jakiś fajnych uczelniach w usa to kolejny +. A jak okaże się że usa nie jest dla mnie, że nie będzie opcji abym mogła tam zostać to chciałabym pójść na moją wymarzoną kognitywistykę ( wiem, wiem taki dziwny kierunek ale uważam że mega przydatny w naszych czasach. może nie w Polsce ale na świecie coraz bardziej).

    Co do wątku rodziców- tak jak pisałam na początku strasznie mi odradzali. Zniechęcało mnie to i nie miałam motywacji nawet zadzwonić do biura. W ogóle jak w wakacje myslałam tylko o CC tak teraz zupełnie mi przeszło. Szczególnie przez pieniądze. Szkoda mi tyle kasy wydawać jak i w CC nikt mi nie zagwarantuje że moja rodzinak będzie this perfect. I w nowym roku tak siedziałam i stwierdziłam ze biorę się za to. Nie mam prawa jazdy ale jestem zapisana na kurs. Musze się zmotywować i zdać teorię wewnętrzną a potem iść na jazdy i zdać egzamin. Ale gdzieś na forum przeczytałam że można w gawo bez prawka to wysłałam na początku roku zgłoszenie do programu. Kobieta zadzwoniła do mnie o wszystko wypytałam i uśmiechnięta po rozmowie stwierdziłam że jestem zdecydowana. Oczywiście telefon do przyjaciółki z UK i wystarczyło że jej opisałam to w 10 minutach i ona 'ok. jadę.' już w nastepny dzień odesłałysmy formularze z testem psychologicznym a następny dzien umowy. Mamie powiedziałam dzień przed podpisaniem umowy. Ona oczywiście się zaśmiała i nawet tego nie skomentowała- po prostu nie wierzyła że rzeczywiście to zrobię. Ale zrobiłam. Jak wzięłam referencje od naszej wspólnej znajomej to zaczeła mnie dopytywać co i jak to jej opowiedziałam. A najlepsze jest to że była za tym. Wręcz co chwila mówiła 'jedź do Kalifornii albo na Florydę bo chcę mieć gdzie przyjechac! :D' albo 'Będę Ci przesyłać kasę a ty mi ubrania'. Tacie nie chciałam mówić bo wiedziałam ze będzie przeciwko ale dowiedział się na dniach i co najlepsze jest za. Powiedział mi że podoba mu się moja postawa- że jestem naprawde zaangażowana w to wszystko a zna mnie dobrze i myślał że całe au pair skończy się tylko na gadaniu. Tak więc tyle w sprawie z rodzicami. A jak u Ciebie z nimi? Są za czy przeciw? A... i jeszcze napisz mi dlaczego uważasz że się nie załapiesz na promocję z gawo? Już coś wypełniałaś? W ogóle wg mnie lepsza jest ta promocja z koleżanką bo masz czas no limit na uzupełnianie tego wszystkiego i dodatkowo masz 500zł osoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Musiałam podzielić komentarz bo był za długi :D


    A co do prawka to się ne martw i składaj bez prawka- pamiętaj o tym że zawsze łątwiej je potem dosłać a może akurat znajdziesz rodzinę która nie będzie chciała prawka albo nie bedzie to dla niej jakiś konieczny wymóg. Aby zapisać się do gawo bez prawka podpisujesz aneks do umowy że jak nie zdasz prawka w okresie chyba tam 10 miesięcy to nie zwracają Ci tej pierwszej raty (w przypadku nie znalezienia rodziny) a jak zrobisz prawko w tym czasie to aneks jest nieważny. Ale kobieta mówiła że w tamtym roku było kilka takich dziewczyn i że wszystkie wyjechały. I aby móc jeszcze mieć profil bez prawka musisz miec referencje z opieki nad dzieckiem poniżej 2 roku życia. Z referencjami to nie problem bo zawsze można znajomych poprosić. Tak więc myślę że może to byłoby lepsze wyjście :)

    Co do kasy- ja też muszę na wszystko sama zarobić. Właściwie pierwszą ratę zapłaciłam ze starej wypłaty. Ogólnie to zwolniłam się z pracy jakieś dwa tygodnie temu- bo pracowałam jako kelnerka dorywczo. Niestety mój szef to jeden wielki burak ... I teraz mam mega problem bo nagle nie mam kasy a tutaj internet w abonamencie, telefon i tak pierwsze dwa tygodnie na luzie a od wczoraj zaczęło mi być ciężko bo widzę że w portfelu coraz biedniej sie robi :d Ale się nie poddaję i od dzisiaj non stop gumtree i wysyłam CV a różne prace dorywcze. Aby nawet dorobić to minimum miesięcznie ale zawsze coś i zawsze można odłożyć na drugą ratę i wizę i całe te koszty które trze będzie opłacić.

    Co do h z opieki nad dziećmi to mam bardzo dużo. Znaczy ogólnie to mam rodzeństwo młodsze ale trzeba miec dwie referencje z opieki nad dziecmi poza rodziną. Tak więc mam jakies 550h od takiej 1,5h rocznej dziewczynki i z kuzynką prowadzimy zajęcia basenowe z dziećmi znajomych i właśnie moim bratem i jej rodziną jakąś dalszą. Więc tutaj mam jakoś 150h godzin. Ale mam 3 referencje tylko to jest od mojego brata ( ale podobno liczy się do puli godzin ale tego na 100% nie jestem pewna) ale od brata mam 5500h więc mega dużo. Bo on ma teraz 7 lat a ja już się nim zajmowałam jak się urodził bo miałam wtedy bzika na punkcie dzieci :D I od kilku lat często jest tak że jak rodzice jade na tydzień gdzieś tom młody ze mną. A u Ciebie jak z godzinami?

    Własnie na temat filmiku to ja też jestem zielona i zero ;d Na początku zaczęłam kręcić ipadem bo mam tego mini a tam jest że w hd się kreci i jest obraz piękny aleee.... jak nagle wkładałam filmiki na kompa to wyszło mi że są poobracane i za nic nie da się obrócić a jak się da to tak przerywa że nie da się znieść. Byłam wściekła bo miałam nakrecone fane kawałki w parku rozrywki dla dzieci a tu dupa :D Bo ogólnie to typowej kamery nie mam ale moja mama ma lustrzankę canona więc jej zabrałam i nim kręce. Nawet nie jest źle jeśli chodzi o jakość. Na pewno kamerą byłoby lepiej ale nie mam pieniedzy na takie wydatki -,- tym bardziej że i tak mam szczescie że mama zgodziła mi się użyczyć canona bo inaczej musiaalbym chyba telefonem kręcić bo kompletnie nie mam sprzętu. Co do obróbki to właśnie czytam na ten temat na necie ogólnie to myślałam o camtasia studio ale będę się bardziej zagłębiać jak będę mieć wszystkie urywki filmu bo jestem daaaaleko w tyle. Nawet nie mam tego wstępu (co jest najgorsze bo jak kretyna będę stała godzinę przed aparatem i w koło 'hello my future host family, my name i s natalia....' masarka :D A w ogóle masz jakiś pomysł na filmik?

    OdpowiedzUsuń
  6. Iiii... ostania część. OMG. Starsznie tego dużo :D



    Ja mam takie coś że z jednej strony widze siebie biegającą rano przed pracą a po siłownia i dieta a z drugiej to jedzenie :d Chociaż ja jestem taka że nie wyobrażam sobie abym w obcym domu się objadała. Chyba bym się głupio czuła jakbym wyjadała im całe zapasy lodówki ale najgorsze będę te wypady na miasto bo wtedy nikt Cię z niczego nie będzie rozliczał bo Twoja kasa :D A tak fajnie na zdjęciach taka skinny i nie dość że marzenie bo usa to jeszcze znajomi byliby w szoku że taka figura :D Ja ciągle sobie obiecuję że jak znajdę perfect family to wtedy dieta na maksa ale myślę że powinnam już teraz zacząć jeśli chcę wyglądać tak jak naprawdę marzę tam w usa :D

    Właśnie ja pierwsze słyszę o tej Ewie. Ale jak piszesz że monotonne to pewnie też nie dla mnie bo jestem typem jak Ty- zumba i ogólnie ruch. Zapisałabym się teraz na jakieś zajęcia ale szkoda mi kasy jak przeliczę to na fakt, że w zasadzie jestem spłukana i powinnam zbierać na co innego a schudnąć mogę przez bieganie i rower :D Kocham rower. W tamte wakacje to dziennie spalałam około 1800kcal przez rower dlatego nawet nie było opcji aby przytyć bo musiałabym jeść jak słoń :d O tak.. uczucie jak sie idzie spac głodnym - najlepsze ale czasami nie umiem się powstrzymać przed sięgnieciem pysznego jugurtu i zdjedzieniem go w łóżku :D

    Buziaki i czekam na odpowiedź :D
    O teraz czuję, że to bedzie mój rekordowy komentarz ! :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Postaram sie krotko i zwiezle! Nawet jesli znalazlaby sie rodzinka nie wymagajaca prawka to .... Nie polecam, chyba ze robic na miejscu ale to i tak troszke czasu zejdzie! Bez auta jak bez reki! Nie wyobrazam sobie byc bez auta!!!!!!! Poza tym nie to ze strasze czy cos, ale i tak w stanach przytyjecie! Nie wiem o co z tym chodz, czy kalorie sa w powietrzu ale jest mega ciezko trzymac tu wage! Znam niewiele dziewczyn ktore NIE przytyly:/ moze z wami bedzie inaczej, zycze wam tego! A co do tych 800 dolarow... Nie mowie ze to malo ale mozna sie zapomniec i wydac:(! I nic nie odlozyc choc trzeba sie postarac;) hih pozdrawiam i do zobaczenia w usach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę z tym prawkiem, dlatego wciąż jestem w trakcie robienia, no i mam nadzieję że już na następnym podejściu mi się uda. A co do kcal, też tak myślę, słyszałam że tam nawet warzywa i owoce są jakieś takie inne, plastikowe jakby, nie wiem, może modyfikowane albo nawożone. No i wiadomo że wszędzie pchają chemie i masę cukru i tłuszczu. No ale cóż, jestem przygotowana że jakąś cenę trzeba zapłacić za pobyt w USA :)
      Też mam nadzieję że się zobaczymy, chciałabym mieć jak najwiecęj znajomości tam, zawsze łatwiej później zorganizować jakiś trip po stanach, a tak z ciekawości to w jakiej lokalizacji jesteś?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ja całe życie na diecie ;p Cały czas inna...
    I już jestem tak zmęczona tym, że odpuszczam i zacznę ćwiczyć i zdrowiej się odżywiać...
    A jak ćwiczenia z Ewką? Dały jakieś efekty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm w sumie na jej fanpagu na facebooku jest mnóstwo metamorfoz które mega motywują, ja jednak jakichś spektakularnych zmian nie zauważyłam (a robiłam zdjęcia), może lekko brzuch się wysmuklił, ja jednak zawsze mam problem z pośladkami i udami a te pozostały bez zmian. No i +100 do kondycji oczywiście.
      Ale wiesz, każdy jest inny myślę że mogę Ci polecić te ćwiczenia. Prowadzisz jakiegoś bloga? Bo masz zablokowany profil i nie mogę zajrzeć, jeśli tak to daj linka :)

      Usuń
  9. Hahahahahahahah o tak! Pla z miliarderem genialny! :D Musimy w takim razie szukać wypaśnych rodzinek :D A może będą mieć jakiegoś znajomego, przystojnego 20-kilko latka dzięki któremu będziemy w usa na zawsze! Ale taka prawdziwa miłość w usa... o jaaa! to musiałoby być coś!

    Ja myślę, że po tym roku w usa to nasz język będzie o wiele lepszy. Pamiętam jak niedawno byłam 3 tygodnie w hiszpanii. Nie dość że hiszpański podszkoliłam to jeszcze angielski. Praktycznie ciągle po angielsku. Jak wróciłam do Polski to moja babeczka, która mnie uczy języka stwierdziła że przeszłam jakąś metamorfozę bo nawijam dużo lepiej. Ale teraz dłuuugo nie miałam z nią lekcji i wróciłam do punktu wyjścia ale od 2 tygodni spotykamy się znowu bo muszę podszlifować przed wyjazdem :D
    Co do gap year- myślę, że to kwestia osoby. A poza tym tam będziemy miały kursy więc na pewno coś się będziemy uczyć. Ogólnnie to zamierzam dogadać się z rodzicami aby przeznaczyli na mnie dodatkową kasę na naukę. Bo nagle zejdę z ich utrzymania a w sumie będę dalej się uczyć. A fajnie byłoby mieć więcej budżetu na naukę bo wtedy mogę wybrać lepsze uczelnie jeśli chodzi o kursy. A potem w cv wpisać sobie jakąś światową uczelnie i skończony na niej kurs- marzenie. Myślę że mogłoby to być później przydatne.

    Moi też o tych studiach rozmawiali. Ale ja jestem twarda i stwierdziłam że to nie jest stracony rok! Postaram się ukończyć jakieś fajne kursy- jednej językowy a inny chciałam coś z przyszłymi studiami. Tak aby własnie potem nie mieć poczucia że straciłam to. A poza tym nigdy nie nauczyłabym się tak języka przez rok. A jak wrócę to będę mogła studiować w całej UE bo angielski bedę znała na wystarczającym poziomie. Myślę że to dużo doświadczeń. A poza tym później może nie być na to szansy. Dlatego chcę to zrobić teraz aby potem za rok nie myśleć że teraz mogłabym być w stanach a nie siedzieć w Polsce :d
    Ja mam na odwrót- bo mam 3 braci w wieku (17,7,2) Tak więc ja to ta najstarsza, której zawsze zostawia się małe do opieki :D

    O jaaa! Zazdroszczę! Ja będę zdawać na tych nowych i coś czuję, że ciężko z tym będzie ;( Maaasakra!

    Co do prawka- Pani z gawo kazała mi opisać od kiedy jeżdżę autem - powiedziałam jej że mój tato był kiedyś egzaminatorem i że jeżdżę z nim od dwóch lat ale kurs zaczynam teraz bo wcześniej zbierałam na to pieniądze. I powiedziałam jej że jeżdżę na gokartach i że wygrywałam różne konkursy. Ona powiedziała aby to napisać- w liście ile się jeździ i że się właśnie zdaje egzamin... bo podobno liczy się od kiedy zaczęłaś jeździć. Dlatego warto na razie napisać o tym a potem można zmienić w aplikacji że się zdało. Ale co do prawka- moja znajoma mieszkała w usa pół roku. Rozmawiałam z nią w zeszły weekend. ona powiedziała mi ze w polsce oblała egzamin chyba z 4 razy i nie miała siły podchodzić kolejny raz i pieniędzy jej szkoda było. Potem miała rok przerwy w jeździe i pojechała do usa z uczelni. Postanowiła zdać tam prawko bo wiadomo w usa prawko musi być. Powiedziała że oni w ogóle nie mają czegoś takiego jak 30 obowiązkowych godzin. Tam ćwiczysz na własną rękę- samemu albo szukasz instruktora, albo jeździsz z ojcem/bratem/siostrą. Egzamin wygląda tak że się zapisujesz płacisz 100 albo 150$ i przyjeżdżasz swoim autem na niego (w tym wypadku autem host family albo znajomej). Egzamin jest podobno banalnie prosty. Tak jak moja znajoma oblałą te kilka razy i miała rok przerwy- to wsiadła po prostu- egzaminator kazał jej zaparkować, skręcić w prawo i mówiła że w 20 minut zdała egzamin. Mówiła że była w szoku jak tam prosto się jeździ. U nas tylko tak wymyślają.

    Ja tez mam ponaciągne te godziny :D Daj kuzynki jak mają inne nazwisko i po prostu niehc zaznaczą że nie jesteście spokrewnione- tego się ie da sprawdzić. Moja ciocia pracowała przy tajnych aktach i powedziała że dostęp do spokrewnienia to pokazuje tylko rodziców, dzieci i małżonka. więc kuzynów Ci nie wykaże w pokrewieństwie o ile by to sprawdzili ;d W sumie nie wiem ile tych h z małymi dziećmi trzeba mieć. Ja dałam chyba 400 z małym. Ale 200 to na bank wystarczą :D

    OdpowiedzUsuń
  10. New York:) 20 min od NYC

    OdpowiedzUsuń