wtorek, 8 stycznia 2013

Monday. oh monday.

Ciężko mi podsumować co jest we mnie. Zostały 4 miesiące liceum, staram się uświadomić że właśnie jestem na finiszu jednego z etapów moim życiu, niedługo zamkną się jedne drzwi ale tylko po to bym mogła otworzyć następne. Staram się patrzeć z uśmiechem i doceniać każdy dzień w lo bo czas tak szybko ucieka. Ze złych rzeczy to nie zdałam dziś teoretycznego egzaminu, na szczęście wewnętrzny ale i tak było mi strasznie głupio i smutno, że jak tylko stamtąd wyszłam zaczęły mi lecieć łzy. Oczywiście od razu się pocieszyłam, że zdam za 2 dni, że to dobrze, że się pouczę jeszcze, że dodatkowa motywacja itp, chociaż fakt faktem czas leci a muszę zdążyć przed 19 stycznia i tymi fatalnymi zmianami w prawku. Ale to tylko to, czasami jak każdy mam wszystkiego dosyć, gdzieś to się zbiera, wszystkie sprawy i czasem wystarczy już mała rzecz żeby przechylić szalę, ja wtedy zawsze odreagowuje poprzez łzy. No ale dość już tego, nie ma co narzekać przecież życie jest piękne.

Z dobrych rzeczy:
Dzisiaj odbyłam jedną z poważniejszych rozmów na temat mojej przyszłości z rodzicami, moja mama sprawdziła firmę z którą chcę jechać (gawo) i wszystko było w porządku. Myślę że od lutego napiszę do agencji, skompletuję dokumenty, poszukam fotek z dziećmi itp.
Druga sprawa jest taka, że rozmawiałam z Ulą (adamant wanderer) o studiach w UK i ceny wzrosły, 7tys funtów za rok to nie mało, trochę mnie to zmartwiło ale zaraz później rozmawiałam z moim kolegą z klasy który będzie tam studiował już w tym roku i mówił mi trochę o stypendiach, testach, dofinansowaniach więc znów uwierzyłam że wszystko może się spełnić po mojej myśli.
Cztery to że już za 3 tyg studniówka, staram się przeżywać to wszystko w pełni, bo to jedyny taki bal, jedyny taki rok, trzeba mieć co wspominać. (pomijając że nic jeszcze nie mam, ani sukienki wraz z partnerem włącznie )
Pięć to za 4 tyg moje 19ste urodziny!! Chociaż to i plus i minus.


A to moje dwie piosenki które ostatnio męczę i które zalewają mnie falą pozytywnych emocji.



Ach New York, New York :)

8 komentarzy:

  1. Witaj!
    Od deski do deski, wow! Jesli 'masz czas' moglabys wyjechac do UK podszkolic jezyk i nabrac doswiadczenia ( sprawdzic jak radzisz sobie z rozlaka i z programem au pair) a pozniej do USA. Ja obralam taka droge, zobaczymy co z tego wyjdzie :) Dziekuje i ja rowniez trzymam kciuki za Ciebie :) Pozdrawiam

    P.s. Bardzo podoba mi sie ' dream it, wish it , do it' :):

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Piszesz że chcesz studiować w UK a jak Twój angielski? :D Też nad tym myślałam, tzn. też jestem w klasie maturalnej (pjona!) i w tym miesiącu składam aplikacje do Happy au pair żeby wyjechać na pół roku do UK ale się strasznie boję że się nie dogadam. Jak ktoś mi coś pisze, jak czytam czy jak nauczycielka mówi po angielsku to rozumiem prawie wszystko ale ten akcent w UK mnie przeraża (i fascynuje, jest cudowny). I trochę gramatyka w moim wykonaniu leży przez co mam większe wątpliwości.. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój angielski hmm, trudno ocenić mi samą siebie, maturę próbną podstawową napisałam na 84% ale mam bardzo podobnie, w klasie rozumiem większość, teksty, rozmowy, zadania, ale wiadomo że to niższy poziom. Próbuję oglądać filmy po angielsku no i z tym już gorzej. Generalnie w kontaktach z ludźmi, dogadać się dogadam, gorzej ze zrozumieniem wszystkiego czy też poprawnością. Ale nie martw się, damy rade, przecież po to jedziemy żeby też się nauczyć trochę. A co po tym pół roku, aplikujesz na studia, wiesz jaki kierunek i co musisz zdawać na maturze? Zresztą niektóre szkoły mają twarde terminy przyjęć, lepiej się wcześniej zorientować, a no i pamiętaj o IELTS czy innym podobnym egzaminie. A akcent, oj jest,jest, ale wydaję mi się że to kwestia tygodnia, dwóch może trzech, osłuchasz się, przyzwyczaisz i język sam zacznie wchodzić :) Najgorsze jak strach paraliżuje nas przed działaniem, trzeba brać życie w garść i iść po swoje :)

      Usuń
    2. W zasadzie studia w UK to była luźna myśl 'chciałabym', wątpię by coś z tego wyszło. Planów na przyszłość jakiś dużych nie mam, myślałam żeby zdać w tym roku podstawę ze wszystkiego, wyjechać do UK na pół roku a po powrocie napisać rozszerzenia z ang. i pol. +wos podstawa, później jakbym opanowała język podczas wyjazdu to mogłabym składać na anglistyke w Polsce, po licencjacie chciałabym wyjechać do USA jako au pair ale to mi się wydaje takie odległe i nierzeczywiste. Ja niestety miałam tylko 57% z podstawy ale chyba mogę zgonić na nauczyciela z gimnazjum i mojej grupy z wtedy oraz na nauczycielkę z liceum z którą miałam lekcje dwa lata- nic nie robiliśmy, w drugiej klasie w ogóle nie mieliśmy angielskiego przez pół roku, masakra.
      Btw. zazdroszczę urody! :D

      Usuń
    3. Rozumiem, a nie wolisz od razu się spiąć i napisać tych matur, tzn angielski rozumiem, że chcesz podszkolić ale pol i wos? Po co czekać? Choć w zasadzie to Twój wybór i mi nic do tego. A co do angielskiego to doskonale Cię rozumiem bo też miałam pecha do nauczycieli tego języka, będąc w gimnazjum nie umiałam odmienić 'to be', o czasach przeszłych, przyszłych nie wspominając, w zasadzie od 2kl wzięłam się ostro za naukę, zapisałam na kurs no i widzę progres. :) Urody? Haha :)
      Życzę szczęścia w realizacji planów :)

      Usuń
    4. Muszę pisać z anonima bo używam innej przeglądarki i nie pamiętam hasła. Jestem w klasie matematyczno-fizycznej dlatego mam zaległości z literatury na poziomie rozszerzonym, o wosie wcześniej nie myślałam więc też mam pewne zaległości i dlatego wolę napisać za rok.
      To nie jest śmieszne! Serio pisałam :D
      Dziękuję, Tobie też życzę powodzenia. Oby marzenia się spełniały.

      Usuń
  3. Hej trafiłam na Twój komentarz u AW i postanowiłam odwiedzić Twój blog, bo rok temu miałam podobne rozterki. Z tym, że ja od samego początku wiedziałam, że jeśli zrobię sobie gap year, to wyjadę na EVSa. ;)) Pozdrawiam i trzymam kciuki za realizację Twoich planów!

    PS W sumie to zaciekawiło mnie też to, że jesteś z Gdyni - chodziłam tam do liceum. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, jestem zadowolona z EVSa, to świetny program pod wieloma względami. Fajne jest chociażby to, ze nie trzeba się ograniczać jedynie do pracy z dziećmi,jeśli ktoś nie dokońca lubi, bo jest mnóstwo innych kierunków- ekologia, prawa człowieka itp.. Oczywiście o akomodacje i inne przyziemne kwestie też się nie trzeba martwić i można się poświęcać temu, na czym nam zależy - w moim przypadku jest to poszerzanie różnorakiej wiedzy moich podopiecznych. :)) Praca daje mnóstwo satysfakcji, a przy tym też swobody, bo organizacje są zazwyczaj otwarte na Twoje wszelkie inicjatywy. Ja nie zamierzam tu zostać na dłużej, na studia wrócę do Polski. Czasu spędzonego w tym trochę unikatowym kraju nie żałuję, bo i rosyjski podszkoliłam, ormiański "oswoiłam", a tego co przeżyłam zwiedzając kraj, to nie da się opisać. :) No ale w sumie to co tu opisałam, to jest wspólny element zagranicznych wyjazdów, bo z każdym zdobywamy jakieś doświadczenie. ;)) Ja nie wybrałam bycia au-pair, bo za bardzo się bałam bycia traktowaną jak zwykła pełnoetatowa służba (nie rzadko trafiałam na takie historie na blogach), poza tym nie potrafiłabym spędzić gdzieś całego roku, raz, że za bardzo jestem przywiązana do rodziny, a dwa, że chyba po prostu by mi się znudziło, bycie w jednym miejscu. Długość mojego EVSu to 7 miesięcy i to takie maximum jak dla mnie. Już trochę nie mogę się doczekać, aż ruszę dalej! :)

    OdpowiedzUsuń