czwartek, 11 września 2014

August - Sitges

Hej, kilka drobnych zmian pojawiło się na blogu i cały czas pracuję nad nim, mam nadzieję że idzie ku dobremu :-) Pare dni temu byłam na małych wakacjach w Anglii, ale póki co relacja z ostatniego wyjazdu do Hiszpanii - Sitges i Malaga.


 Tuż po ostatnim wyjeździe, wzięłam się za planowanie następnego, tak też już na początku sierpnia byłam na lotnisku w Rzymie, z biletem do Barcelony.


W między czasie miałam ok 3 godziny do odlotu, poszłam więc na sałatkę (healthy!) i tylko kilka nuggetsów (sic!) i rozkoszowałam się widokiem startujących samolotów. Później ustawiłam się w długą kolejkę do check in desk, w pośpiechu przypadkiem zwinęłam zeszyt z ważnymi notatkami, numerami telefonów z lotniska, ogłoszeniami itp pani zza biurka i zorientowałam się dopiero po przejściu przez security control, uh.


 Lot był opóźniony o godzinę (how nice ;-) )


Gdy dotarłam do Sitges był już wieczór, wybrałam się więc z A i jego znajomymi na hiszpańskie tapas, do skybar'u, i na parę drinków. Niestety nie wzięłam ze sobą aparatu dlatego mam tylko jedno słabe zdjęcie. A szkoda bo skybar robi wrażenie. Mieści się na ostatnim piętrze hotelu,skąd rozchodzi się przepiękny widok na sitges + posiada basen.


Kolejne 3 zdjęcia pobrałam z ich oficjalnej strony.




Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję odwiedzić Sitges, koniecznie sprawdźcie to miejsce! I parę innych też :-)
Następnego dnia zjadłam lunch z najlepszym kucharzem świata.


To są dwa dania które nigdy mi się nie znudzą. Są bardzo proste do zrobienia, a zawsze smakują tak samo dobrze. Carpaccio z rucolą i bruschetta.



A później. Jaka jest najlepsza opcja na spędzenie słonecznego dnia? Oczywiście plaża.



Droga między Sitges a Castelldefels/Barceloną jest to najpiękniejsza droga jaką jechałam w życiu. Widoki są cudne i zawsze nie mogę się napatrzeć. Co lepsze, zdradzę wam sekret - już za 2 miesiące będzie to moja codzienna droga do pracy <skacze pod sufit z radości>


Nie pomyślcie źle ale odkąd odwiedziłam Hiszpanię, najbardziej lubię plaże nudystów czuję tam totalny luz i mogę się 100% zrelaksować. Na taką też się wybrałam tego dnia.




Uważam że nie ma nic lepszego niż spędzanie wolnego czasu w kontakcie z naturą, słońce, woda, piasek, szum morza w takich momentach zatrzymuje czas i odpoczywam. Po paru godzinach pora była wracać do domu.


Chyba nic nie daje takiej wolności w przemieszczaniu się jak skuter. Muszę nauczyć się w końcu jak to to obsługiwać i okiełznać, a wtedy cała Katalonia moja!


Przed powrotem do domu, wybrałam się porobić trochę zdjęć, tutaj panorama miasta ze wzgórza. Mieć dom z takim widokiem - marzenie. :-)


Dzień był gorący, dla orzeźwienia postanowiłam popływać w basenie (brakuję mi tego we włoszech bardzo, bardzo.)



Wieczorem kolacja na balkonie, znów moje kochane dania (czasem wydaje mi się że moją miłością jest jedzenie) - krewetki, tajska sałatka i wino.


A już następnego dnia, pakowałam walizki na następną podróż. Malaga i Andaluzja. Dlaczego totalnie zakochałam się w tym miejscu? Wszystko w następnym poście.

***
Dajcie znać jak podoba wam się nowy styl, lepiej więcej zdjęć czy więcej opisów? Chcielibyście bym pisała więcej o pracy stewardessy lub byciu au pair czy bardziej o życiu prywatnym? Poza tym, wiadomość roku. Niemożliwe stało się możliwe. Dostałam transfer z pracy i od listopada będę w Barcelonie. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.
Moje marzenie się spełniło. (Sekret działa!)

5 komentarzy:

  1. haha oczywiście że sekret działa! :) fajnie blog wygląda, tak trochę bardziej profesjonalnie :) kurcze Hiszpania to jedyne miejsce, za którym tak naprawdę tęsknię... i ciągle myślę o tym cudownym słońcu w deszczowej i pochmurnej Islandii...
    p.s. ta droga o której mówisz też mi się niesamowicie spodobała, gdy stopowałam tam 4 miesiące temu, no marzenie! co będziesz tam robić, skoro mówisz że się przeprowadzasz??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Islandii nigdy nie byłam. A szkoda. Zawsze możesz mnie odwiedzić i wpaść do Barcelony/Sitges, miło będzie CIę poznać :-) Będę dalej pracować jako stewardessa w ryanie, tylko moim lotniskiem będzie Barcelona El Prat.

      Usuń
    2. Za rok lecę do Barcelony - pewne na 99%, mam nadzieję, że się spotkamy! Zazdroszczę Ci tych podróży, to wspaniała sprawa...!

      Usuń
    3. wpadam do Hiszpanii w marcu, więc nic straconego! :) a Islandia to z pewnością miejsce, które TRZEBA odwiedzić, przynajmniej raz w życiu!

      Usuń
  2. Pisz o pracy stewardessy, to chyba wszystkich ciekawi:) i o swoim życiu prywatnym też na tyle na ile oczywiście będziesz chciała:)

    OdpowiedzUsuń