V week:
01.07.13 Monday
Po niedzieli spędzonej by myself, po śniadaniu pojechałam do ich dziadków, zająć się trochę dziećmi. Zjedliśmy obiad (tradycyjną paelle), dzieci cały dzień spędziły w basenie, robiły show, bawiły się we fryzjera (oczywiście mnie też to nie ominęło:) ) Była cała ósemka więc było też dużo zabawy. Po całym dniu spędzonym dosyć leniwie pojechaliśmy na chwilę do domu a później do hotelu na nieszczęsne mini party dla dzieci (totalnie nie w moim guście i nudne) około 11pm nareszcie wrócił z Anglii mój host i mogliśmy wrócić do domu.
02.07.13 Tuesday
Wtorek cały dzień spędziliśmy w ogromnym aqua parku, było milion zjeżdżali i oczywiście wszystkiego próbowaliśmy po kilka razy. Poczułam się znów jak dziecko a przy tym spędziliśmy przyjemnie czas. Host nie byłby moim hostem gdyby nie zaciągnął mnie na jedną z największych zjeżdżalni w Europie Kamikaze (22m) mimo moich stawianych oporów, uwierzcie mi nie miałam wyboru.
Na zdjęciu może nie wygląda to super przerażająco, ale uwierzcie że na żywo robi wrażenie. Mimo wszystko do gustu o wiele bardziej przypadł mi twister (to żółto niebieskie obok).
Po całym dniu spędzonym w aqualand, pojechaliśmy się pakować do domu.
Póżniej nieśmiertelne mini disco w hotelu na szczęście ostatnie (na drugim zdjęciu możecie zauważyć moje zainteresowanie imprezą), koło północy poszliśmy na obiad gdzie trafiliśmy na festiwal pizzy, jedna z dziewczynek miała też siódme urodziny :) Po skończonym jedzeniu około drugiej w nocy pojechaliśmy do centrum Malagi pożegnać się z dziadkami a później w drogę powrotną do Sitges.
03.07.13 Wednesday
To była totalnie ciężka noc, dla mnie i podwójnie dla hosta który prowadził, około 6 rano zatrzymaliśmy się na kawę i śniadanie. Później jechaliśmy, graliśmy w różne gry, śpiewaliśmy. Pod koniec wstąpiliśmy jeszcze do chińskiej knajpki na jedzenie. Po 15 godzinach spędzonych w aucie byłam totalnie zmęczona, dzieci o dziwo nie :) około południa byliśmy w Sitges, odstawiliśmy dzieci do mamy (jadą na 3 tygodnie do Włoch) i pojechaliśmy do domu.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po przyjściu to rzuciłam się na moje ukochane łóżko z ulgą że już jesteśmy z powrotem. Wieczorem wyszliśmy jeszcze z hostem na piwo ustalić plan na najbliższe dni (nie wiem czy widać ale w kalendarzu pod 11 lipca mam "cheapest flight to Poland!")
Oczywiście po kolacji od razu powędrowałam do łóżka spać :)
04.07.13 Thursday
W czwartek po południu wybrałam się na spacer po mieście zrobiłam trochę zakupów, kupiłam kilka ubrań których mi tu brakuje. Później poszłam na plażę, zjadłam swój obiad (pringles i piwo które było odpowiednikiem naszego lecha shandy) poznałam paru nowych znajomych, wieczorem wyszłam na mohito które tego dnia nie było za dobre i pare innych drinków :)
05.07.13 Friday
Piątek rozpoczęliśmy kawą i angielskim śniadaniem :)
Później pojechaliśmy na plażę gdzie spędziliśmy leniwie prawie cały dzień, pływając, opalając się, czytając i rozmawiając :) Wieczorem host miał swój boy's evening. Pożegnałam go zdawkowym have fun i zajęłam się układaniem planów na wieczór, niestety większość znajomych au pairek nie mogła, około 2 odezwał się host, przyjechał po mnie i dołączyłam do jego znajomych w jednym z klubów przy porcie. To była jedna z typowych imprezowych nocy:) Potańczyliśmy trochę i około 5-6 rano wróciliśmy do domu.
06.07.13 Saturday
Po piątkowej nocy mój host zarządził bezalkoholowy tydzień (skończyło się na jednym dniu:) ) Pojechaliśmy do mojej ukochanej knajpki o której pisałam już w którymś z postów, zamówiliśmy też to samo pyszne jedzenie co ostatnio. Jestem totalnie zakochana w tym miejscu. Później pojechaliśmy na skuterze pozwiedzać parę okolicznych miejscowości (okolice w strone Vilanovy) w końcu dotarliśmy do jakieś miejscowości której nazwy nie pamiętam i spędziliśmy całe popołudnie na plaży. Wieczorem zjedliśmy healthy sałatkę carpaccio i bruschette (jest to mój zestaw który uwielbiam i mogłabym jeść każdego dnia)
07.07.13 Sunday
Niedziela była typowym lazy day. Cały dzień spędziłam w łóżku jedząc moje ukochane lody i oglądając 5 sezon 90210 :) Planując też mój wyjazd do Polski. Po kolacji pojechaliśmy do knajpy na plaży na mohito gdzie długo gadaliśmy i późną nocą wróciliśmy do domu.
***
Jak widzicie moje dni powoli stają się monotonne lub może ja się przyzwyczaiłam i nie zauważam już ich uroku co oczywiście muszę zmienić :) Wiem też że powoli zaprzestałam czytania Waszych blogów, komentowania i odpowiadania na komentarze co oczywiście jest karygodne i zmienie to w najbliższym czasie :) Przegapiłam rekrutację na studia i nie wiem czy coś z tym jeszcze mogę zrobić a po drugie nie wiem czy znajdę kierunek dla siebie, zastanawiam się powoli czy nie zostać na rok w Hiszpanii. Póki co uciekam spać, jest 3 w nocy a obiecałam mojej mamie że jutro rano pojedziemy na Hel :) Trzymajcie się ciepło w zimnej tego lata Polsce :)
Zazdro X milion <3
OdpowiedzUsuńe tam. nic ciekawego nie robię. haha :)
UsuńPięknie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać te Twoje opisy.
3maj się ;)
Miło że komuś się podoba :)
Usuńprzepraszam nie obraz sie ale czy Ty w ogole zajmujesz sie dziecmi? Po twoich opisach wyglada bardziej na to jakbys byla 'zabawka' Twojego hosta, wszystko robicie razem i nie wiem czy to tylko mi wydaje sie podejrzane...? W zaden sposob nie chcialam Cie urazic, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam na co się pisze. Wiedziałam że jadę do single father, a w hiszpanii mają tak że dzieci spędzają po równo czas z obojgiem rodziców. Także mam dużo wolnego czasu dla siebie. Z hostem mam świetne relacje, mamy podobne poczucie humoru i lubię spędzać z nim czas ale nie uważam tego za coś złego wręcz przeciwnie. Wiem że typowa polska mentalność nakazuje myśleć "a oni tam sami razem mieszkają pod jednym dachem? aa to coś na pewno tu podejrzane.." ale od zawsze należałam do osób oderwanych od konwenansów i tego co wypada, a już tym bardziej "co sobie ludzie pomyślą." W kazdym razie jak widzisz w notce i na zdjęciach w Maladze zajmowałam się moimi dziećmi, mało tego zostałam z nimi zupełnie sama na 3 dni (nie wiem czy wyobrażasz sobie jaka to odpowiedzialność). We wcześniejszych notkach też opisuje czas z nimi. Ale każdy oceni to przez swój pryzmat. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia i uwielbiam życie tutaj :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwoaaaah! ejj, też chcę na jakąś imprezkę, po tym tygodniu będę miała praktycznie trzy tygodnie wolne, bo host ma urlop, zazdroszczę Ci tych lodów <3 Ben & Jerry <3 <3 <3 teraz jakoś jest druga rekrutacja - popatrz na jakie kierunki ją robią, nie jestem dobrze zorientowana, ale gdzieś widziałam takie informacje :) szkoda, że nie mam pociągów do Sitges :(
OdpowiedzUsuńOj szkoda. Impreza koniecznie przed Twoim wyjazdem, może Barcelona? :) Musimy coś zaplanować.
Usuń