Ostatnio niewiele się u mnie dzieje, w czwartek A. wyjechał do Anglii na prawie 2 tygodnie i nuda do kwadratu. Nie umiem sobie nic zorganizować, nie mam też motywacji. Jedyne co robię to nagrywam filmiki i je edytuje. Albo wychodzę do sklepu. Wow! A do tego czuję się bardzo samotna (szczególnie wieczorami) nie mam nawet z kim pogadać, brakuje mi mojego faceta, rodziny i przyjaciół. Ale taka jest cena mieszkania za granicą. Z nowinek to zapisałam się niedawno na siłownie, więc mam nadzieję że może tam poznam kogoś z okolicy. No i planuję się zapisać także na kurs hiszpańskiego, wciąż tylko nie wiem czy lepiej wybrać taki internetowy kurs z empiku (gdzie lekcje są nagrywane i w razie gdybym nie mogła uczestniczyć - bo mój plan pracy zmienia się z tygodnia na tydzień) a pomiędzy takim normalnym stacjonarnym kursem gdzieś tutaj. Jeśli macie jakieś doświadczenie z kursami online chętnie dowiem się jakichś opinii.
Ale przechodząc do tematu notki niedawno (a w zasadzie miesiąc temu <ohh well>) odbyła się w Sitges Festa Major czyli taka noc fajorwerków na zakończenie lata, były różne parady i festyny w ciągu dnia a wieczorami pokazy sztucznych ognii. Do mojego faceta przyjechali jego znajomi właśnie na ten tydzień i wynajeli sobie fantastyczne mieszkanko tuż nad samym morzem w centrum miasta. Także wszędzie blisko i super widoki.
W pierwszym dniu ich wizyty postanowiliśmy ich odwiedzić, wypić winko na balkonie i pójść na małą kolację.
Ostatnio mój ulubiony styl ubioru to długie luźne spodnie alladynki i krótkie topy. Mój chłopak uwielbia ten look. Niestety muszę jeszcze popracować nad moim brzuchem :-)
Oczywiście nie obyło się też bez hiszpańskiej zabawy. Ja uwielbiam tańczyć (chociaż średnio mi to idzie) i gdy tylko słyszę muzykę nie umiem przejść obojętnie.
Na zakończenie tygodnia była ta najbardziej huczna noc i największy pokaz fajorwerków, niestety A. był w tym czasie w Angli.. <like always...> tak więc ja postanowiłam wybrać się sama razem z jego znajomymi.
Na tą noc wybrałam długą czarno-białą sukienkę maxi.
My najpierw zdecydowaliśmy się zjeść kolację a później na balkonie obejrzeć cały show.
Tuż przed północą było już naprawdę tłoczno i wcale się nie dziwie ponieważ fajorwerki byly po prostu magiczne.
Po całym pokazie wyruszyliśmy do okolicznych klubów które były przepełnione ludźmi.
Ja zmyłam się już o 3 w nocy jako że następnego dnia musiałam iść do pracy, oczywiście taksówki szukałam chyba z pół godzny. :-) Ale generalnie cała impreza była mega pozytywna i cieszę się że mogłam to wszystko zobaczyć :-)
***
Hej kochani to tyle z mojej relacji, jutro pojawi się także wideorelacja na kanale. Poza tym jesień zawitała do Hiszpanii na dobre a wraz z nią moje pierwsze przeziębienie. Więc siedzę pod kocem i mam nadzieję że do poniedziałku mi to przeminie.
Trzymajcie się cieplutko xxx